niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 3

Stałem tam i nie wiedziałem co robić, miałem całkowitą pustkę. Przez mija głowę przeszła myśl;
- Nathan, co się z tobą do cholery dzieje?! Przecież to nie ma najmniejszego sensu....- Popatrzyłem ostatni raz w jej stronę i postanowiłem, że zapomnę. Jeśli mogłem coś tak szybko do niej poczuć, to równie szybko może zniknąć. -Żegnaj. - pomyślałem i ciężko westchnąłem. Spuściłem wzrok i zająłem się szukaniem swojej kurtki, którą wcześniej gdzieś rzuciłem. Te chwile zdawały się być dla mnie wiecznością. powrót do rzeczywistości był dla mnie jedynym słusznym rozwiązaniem.
Nagle za ramie chwycił mnie Jay, a ja odwróciłem się gwałtownie w jego kierunku.
-Biegnij za nią! - powiedział, patrząc na mnie wymownie.
-Co?! - zapytałem zdziwiony i straciłem jego rękę z ramienia. - O co ci właściwie chodzi?!
-Stary nie marnuj tego! Może ją jeszcze dogonisz. - dalej przekonywał. W tym momencie dotarło do mnie, że on ma rację, przecież nie mogę tak łatwo się poddać. W ciągu tych kilku sekund w głowie miałem tysiące myśli. Szybko się zerwałem i pobiegłem w nadziei, że ją jeszcze dogonię. Obawiałem się tylko, że może już być za późno....


~ rok później ~

Nie było dnia, w którym bym o niej nie pomyślał. Miałem wrażenie, że zawładnęła moim umysłem. Każdy dzień, każda chwila, każda sekunda były wypełnione myślami o niej, o dziewczynie, która spotkałem rok temu w Polsce. Mima iż byłem nieszczęśliwy, czułem, że mam dla kogo żyć. Cały czas łudziłem się, że kiedyś ją jeszcze spotkam, to dodawało mi siły. Stała się moją inspiracją, wszystko co robiłem było z myślą o niej. Nie wiedziałem jak mogę pomóc przeznaczeniu, przecież nie pojadę do Polski i nie będę jaj szukał, to by było chore. Z reszta szansa na jej odnalezienie graniczyła z cudem, minęło zbyt dużo czasu. Trzeba czekać na to co przyniesie los, może poznam kogoś kto pomoże mi o niej zapomnieć. Oby... Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Jak zwykle, Jess. Odkąd przyjechałem do domu dzwoni do mnie kilkanaście razy dziennie, chyba się stęskniła.
-Co się stało? - zapytałem znudzony, chciałem dać jej do zrozumienia, ze już mnie to męczy.
-Przyjdę dzisiaj trochę później, bo po wykładach idziemy ze znajomymi na miasto. OK? - odrzekła.
-Tak, jak zwykle. Najpierw tęsknisz, wydzwaniasz co pięć minut, a teraz mnie zostawiasz? - zapytałem drwiąco.
-Oj Nath, to nie tak. Chciałam żebyś miał chwile spokoju ode mnie, ale w sumie jak nie masz nic do roboty, to przyjedź. Poznasz moich znajomych ze studiów, a przy okazji spędzimy trochę czasu. Co ty na to? - zaproponowała.
-W sumie, może i to dobry pomysł. Dobra, przyjadę. - powiedziałem, bo prawda była taka, że to było najlepsze co mogłem w tej chwili robić.
-Ale fajnie. To się widzimy za pół godziny, w tym pubie co zawsze. Do zobaczenia.
-OK. Zaraz się zbieram.- powiedziałem, po czym odłożyłem telefon.
Ubrałem bejsbolówkę i wziąłem ze stolika kluczyki do samochodu. Wsiadłem do mojego białego  mini cooper'a, co prawda mogłem iść pieszo, ale nie miałem ochoty, nie chciałem żeby ktoś mnie rozpoznał. Lubiłem jeździć ulicami mojego rodzinnego miasta, kojarzyło mi się z dzieciństwem, z beztroską, za spacerami z mama i Jessicą, z tym co juz nigdy nie wróci, z najlepszym okresem w moim życiu. Moja podróż nie trwała długo, więc byłem na miejscu sporo przed czasem.
Wstąpiłem do sklepu żeby zrobić zakupy i nie czekać bezczynnie na siostrę, miałem w planach ugotować coś na kolacje, szybko się uwinąłem, ale przy kasie była kilometrowa kolejka, czas mijał, a ja już wiedziałem, że się spóźnię.
Kiedy tylko kasjerka wydała mi resztę szybko pobiegłem wrzucić zakupy do samochodu, po czym udałem się do pobliskiego pubu. Leciałem po chodniku na złamanie karku, kilka razy potykając się przy tym, jak zwykle mimo starań byłem spóźniony. Zbliżając się na miejsce spotkania zwolniłem, nie chciałem, żeby zauważyła, że znowu wszystko robię w biegu. Poprawiłem włosy i spojrzałem przez szybę rozglądając się gdzie siedzi Jess ze swoją paczką. -Jest!- powiedziałem sam do siebie triumfalnie. Otworzyłem drzwi i z uśmiechem na ustach wparowałem do środka, kierując się w stronę stolika.
-No jesteś wreszcie, jak zwykle spóźniony! - przywitała mnie siostra.
-Też się cieszę, że cię widzę. Nie przesadzaj, tylko trochę. - zacząłem się bronić.
-Dobra, dobra. Poznajcie to jest mój brat, Nathan. - powiedziała, po czym przedstawiła mnie swoim znajomym, jakims dwum facetom i jednej dziewczynie.
-Witam. - rzekłem, podając każdemu z nich rękę, po czym usiadłem koło jednego z tych gości.
-Ty jesteś z tego zespołu The Wanted, moja młodsza siostra was uwielbia. Jest szansa, że dasz mi autograf? Przepraszam, że cię meczę, ale gdyby on się dowiedziała, że cie spotkałam, a nie wzięłam, to bym nie miała z nią życia.- zapytała dziewczyna.
-No jasne, że dam, jak będę widział się z chłopakami załatwię jeszcze od nich, dam Jess, to ci przekaże i podziękuj jej ode mnie, każdy fan jest dla nas ważny. - odpowiedziałem życzliwie i zgodnie z prawdą, Jeśli tylko drobny gest ma kogoś uszczęśliwić staram się to robić.
-Dzięki wielkie, na pewno jej przekaże. - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się w jej kierunku.
-To może zamówimy do jedzenia? -zaproponowałem.
-Jeszcze czekamy na jedną osobę, zaraz powinna być. O właśnie jest!!! - powiedziała Jessica, wstając i machając do kogoś, kto był poza zasięgiem mojego wzroku, ponieważ siedziałem tyłem do wejścia.
Odwróciłem się i w tym momencie zakrztusiłem pitym przeze mnie sokiem. Zacząłem kaszleć, a facet, który siedział koło mnie klepał mnie po plecach, kiedy już się uspokoiłem, ręką dałem mu sygnał, że wszystko jest OK. Powoli uświadamiałem sobie co się dzieje, nie zwracając uwagi na to,  że prawie wszyscy się na mnie gapią. Wpadłem w osłupienie.
-Wszystko dobrze? - zapytała siostra, a ja pokiwałem twierdząco głową, bo nie byłem w stanie wydobyć z siebie głosu. -To może poznaj, to jest....
-My się znamy. - przerwała jej, wyciągając w moim kierunku rękę na przywitanie, a ja jak głupi cieszyłem się, że jeszcze mnie pamięta...



 
 

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie wyrabiam:( Dziękuję za komentarze, to dzięki nim mam motywację:) Nie za bardzo mi wyszedł ten rozdział, ale ocenę pozostawiam Wam. Nie wiem kiedy dodam nexta, postaram się jak tylko będę mogła, ale nie wiem kiedy to nastąpi, bo naprawdę mam masę rzeczy na głowie, niestety.
 W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że akcja dopiero się rozkręci :)
Do nastepnego<3

5 komentarzy:

  1. Boże (pierwszy raz zaczynam tak komentarz). Ja ogólnie mam dzisiaj dzień wspomnień a ty mi taki rozdział dajesz? Cudo. Jejku jak ty wspaniale piszesz. Pozazdrościć. To jest świetne, genialne i eh "-"
    On o niej myślał cały czas była jego iskrą, jego myślą, marzeniem, nadzieją.. Nathan tęsknił za tym czego nie doświadczył (nie nie chodzi mi o źałowaníe-to nie jest to samo). Tak Nath ja też tęsknię. Ale on nie stracił nadziei. On nie chciał cofnąć czasu tylko po to zdążyć za dziewczyną. Wierzył że los zestawi ich na jednej drodze i nie mylił się. Jego reakcja gdy ją zobaczył? Cóż moje są ostatnio coraz bliżej zbliżone do tego typu.Biedna klawiaturą od komputera - mniejsza.
    Ale jestem smetna. A teraz ładniejsza -bardziej radosną cześć komentarza (przepraszam jestem na telefonie w dodatku wszystko mi się zacina)
    Nathan jadąc samochodem myśli o beztroskich czasach dzieciństwa?? Wakacje w Londynie odwołane .:D
    Siostra tel dziewczyny chce autografczy ona ?? ? :)
    Nathan robi zakupy i on będzie gotować? Ciekawie. Już się pieca i kuchni nie boi ??
    My już się znany. Czemu on nie jest taki zdziwiony żen ona go pamięta? Na jej miejscu bym się tak nie odezwała. A co jeżeli on jej nie pamięta? Wyjść na idiota? Dziękuje .:)
    Świetny rozdział :)
    anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to nie za bardzo wyszedł? Moim zdaniem wyszedł baaaardzo dobrze, nawet powiedziałabym całkiem szczerze cudownie <3 Naprawdę dobrze piszesz i widać, że wkładasz w ten blog całe swoje serce. Czekam na kolejny rozdział, weny <3 @AddictedToChaz

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm Nathan zakochany *.*
    Słodko :*.
    Dobrze chociaż, że Jay Go wspiera :d.
    I oczywiście, że Jess Go wyciągnęła :*.
    A tak wgl to rozdział bardzo mi się podoba :*.
    I myślę, że jeszcze bardziej będzie mi się podobał jak dodasz szybko następny :*.!
    Czekam :*.
    Weny !

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. JEST CUUUUDNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *O* Czekam na następnee <3 weny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Przede wszystkim to przepraszam, że dopiero teraz...
    W sumie nie wiem, co mam napisać.
    Rozdział wspaniały, zresztą jak zawsze.
    Ale się cieszę, że ta dziewczyna go pamięta!
    Ale Nathan musi się cieszyć ;)
    Coś tak czułam, że na tym spotkaniu ona też będzie i tylko czekałam, czy w końcu będzie, czy nie, a jednak! ;D
    Nathan może w końcu będzie szczęśliwy?
    Tyle na nią czekał, i się doczekał w końcu ;D
    Czekam na nexta i życzę weny, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń